Problemem okazała się jednak słaba trwałość piwa, a za przyczynę uznawano niedostatecznej jakości wodę. Zmieniano co jakiś czas mistrzów browarnictwa, ale oni też, zarówno Wiesner z Wrocławia, jak i Leykauf z Norymbergii nie poradzili sobie z problemem. Może dlatego, że do produkcji piwa brano też wodę ze stawu.
W 1864 r. von Kulmiz polecił wykucie w skale sztolni do leżakowania i czterech sztolni wodnych, które promieniście wpadały do cysterny gromadzącej wodę dla browaru; w końcu woda była wymaganej czystości i kolejny mistrz browarniany - Czech Burka - nieco zwiększył sprzedaż.
Browar był pokaźną firmą – słodownia zajmowała 2 tyś. m2, beczki miały łączną pojemność 8 tyś. hl. Piwo rozwożono wozami konnymi i dlatego na stanie było 40 koni. Piwiarnie browaru, obok Wrocławia, działały jeszcze w kilkunastu miejscowościach w tym w Wałbrzychu, Świdnicy Strzegomiu, Jaworze, a nawet Międzylesiu czy Lubaniu. Na końcu tzw. Doliny Rozalii, w parku należącym do browaru, funkcjonowała restauracja, z której rozciągał się widok na Ślężę.
Po wojnie browar przejęły browary wrocławskie i warzono tu trudne do wypicia piwo.
Po wojnie browar przejęły browary wrocławskie i warzono tu trudne do wypicia piwo.
Jak tylko w latach osiemdziesiątych browar zawiesił działalność nieistniejące już Polskie Towarzystwo Eksploracyjne uzyskało pozwolenie na przebadanie podziemi.
Bazowano na dwóch relacjach, z których jedna mówiła o tym, że w sztolniach miał mieścić się sztab Wehrmachtu, i drugiej, pochodzącej od mieszkanki jednej z okolicznych wiosek, że w podziemiach funkcjonował podczas wojny kilkupoziomowy szpital wojskowy.
Niestety, gruntowne przebadanie obiektu nie pozwoliło na jednoznaczne potwierdzenie źródłowych relacji.
Niestety, gruntowne przebadanie obiektu nie pozwoliło na jednoznaczne potwierdzenie źródłowych relacji.
Choć niewątpliwie jednym z najciekawszych obiektów technicznych jest tam leżakownia o powierzchni 1398 m2, wykuta w skałach, która, jak zapisano jeszcze w przedwojennym opracowaniu „Nie ma sobie podobnej”. Dla chłodzenia tuneli używano bloków lodu wykuwanych zimą ze stawu przy pałacu i zwożonych z całej okolicy – jedna z podziemnych komór służyła jako magazyn. Lód układany był w przestrzeniach między stropem tuneli a skałą.
I choć w samym browarze nie zostały żadne ślady historii II wojny światowej, warto jednak zwrócić uwagę na inne pozostałości w pobliżu podziemi browaru. Ciekawy pod tym względem wydaje się zwłaszcza kamieniołom przy Górze Anielskiej z dziwnymi pozostałościami dwóch betonowych basenów i sporą ilością nawiezionego do kamieniołomu szutru (z reguły się go stamtąd raczej wywozi…), oraz wykop przygotowujący do drążenia tunelu, znajdujący się w pobliżu pałacu w Sobótce Górce.
W następnym odcinku opiszemy prace poszukiwawcze, jakie zostały przeprowadzone na szczycie Ślęży.
Na zdjęciach:
- jedno z wejść do podziemi browaru
- plan podziemi
- "baseny" w kamieniołomie na Górze Anielskiej
- wykop w pobliżu pałacu w Sobótce Górce