Poniższa relacja została spisana przed laty przez jednego z
dziennikarzy Exploratora, który rozmawiał z Tadeuszem S. mieszkającym wówczas w
okolicach Lublina:
„Podczas wojny, jako 16 latek, trafił on do obozu
koncentracyjnego Gross Rosen.
W pewnym momencie został oddelegowany do pracy przy
ukrywaniu jakichś dużych skrzyń i pak.
Wyjeżdżali (było to kilka wyjazdów) z obozu ciężarówką z
zakrytą plandeką. Ciężarówki przyjeżdżały po nich już załadowane skrzyniami.
Były dosyć ciężkie – musiało je przenosić czterech ludzi. Zatrzymywali się, jak
mówił, „na piwo”, pite oczywiście przez konwojentów, w nieznanym mu wówczas
większym mieście, w centrum raczej, bo zauważył przez szparę w plandece duży
ratusz. Po wojnie rozpoznał go jako ratusz w Świdnicy.
Następnie jechali jeszcze jakieś 40 minut. Najpierw dobrą
drogą, później gorszą – lekko do góry i po wertepach, bo trzęsło nimi.
Samochód zatrzymywał się w wąwozie, w którego zboczu
widniało wejście do tunelu. Od tego tunelu, na prawo i na lewo, naprzemiennie,
odchodziły cztery mniejsze, a od nich, także naprzemiennie, po prawej i lewej,
były małe pomieszczenia – w każdym mieściły się obok siebie po trzy – cztery
skrzynie. Układane były na podkładach z belek; nie wolno ich było ustawiać
jedna na drugą.
Później pomieszczenia te były zamurowywane a kolejna ekipa
zamalowywała ściany lub w jakiś inny sposób maskowała wszelkie prace. Po
zakończeniu prac zamurowane zostały także boczne tuneliki. Zamurowania te
(kruszywo z cementem) miały mieć grubość ok. 3 m (?). Po zamaskowaniu nikt nie
pomyślałby, że tam mogły być jakieś komory.
Tadeusza S. kierowano też do sprzątania innych pomieszczeń -
od głównego tunelu odchodziły w kilku miejscach kręte schody – zaledwie kilka
stopni - prowadziły one do trzech większych betonowych pomieszczeń z podłużnymi
otworami wychodzącymi na zewnątrz – wyglądało, jakby były to strzelnice czy
otwory obserwacyjne. Tadeusz S. zamiatał te pomieszczenia, opróżniał
popielniczki – pamięta, że stały tam jakieś szafki i stojaki. Przez dwie z
takich szczelin widział w oddali pasmo gór, a przez inną – jedynie zbocze.
Po wojnie wielokrotnie przyjeżdżał do Świdnicy szukając tego
tunelu, ale bezowocnie. Tajemnica jak dotąd nie została rozwiązana.