Borne Sulinowo to „najmłodsze” miasto w Polsce – zostało uroczyście otwarte, po kilkudziesięciu latach utajnienia, 5 czerwca 1993 r. Powstało jednak kilkadziesiąt lat wcześniej, w trakcie międzywojennej budowy niemieckiego systemu obrony znanego jako Pommerstellung. Było garnizonem o nazwie Gross Born, otoczonym terenami poligonowymi, na których ćwiczyły różnorodne zgrupowania Wehrmachtu, w tym armia generała Rommla przerzucona później do Afryki.
Po zdobyciu tych terenów przez Armię Radziecką miasteczko zostało utajnione jako „Wojennyj Gorodok”, otoczony czterometrowym murem, ze sklepami, placami zabaw, kinoteatrem i wieloma innymi udogodnieniami służącymi trzydziestotysięcznej populacji jego mieszkańców.
Pierwsi polscy mieszkańcy zasiedlili Borne w sierpniu 1993 r. (w domu przy alei Niepodległości 3). Od tamtego momentu zaczęły krążyć wśród nich opowieści o podziemiach i tajemniczych tunelach mających rozciągać się pod miastem. Jedną z pierwszych weryfikacji przeprowadził… radiesteta dr. inż. arch. Jan Kasiński z Poznania. Nakreślił całą mapę tuneli, sugerując, że wjazd do nich znajduje się w lesie poza granicami miasta (ciekawa koicydencja – czytaj na naszym blogu: Niemieckie tajemnice rosyjskich jednostek wojskowych – prawdopodobnie chodzi o rejon dawnego lotniska).
Natomiast największe tajemnice miały znajdować się w okolicach Klubu Oficerskiego. Jedne z pierwszych badań miało prowadzić Przedsiębiorstwo Budowy Kopalń Micon z Polkowic. Wykonane późnej przez firmę Ekokonrem próbne odwierty wykazały opór na głębokości około czterech - pięciu metrów.
W czerwcu 1996 r. firma Atrak wykonała badania geoelektryczne mające wykazać istnienie, lub nie, podziemnych budowli. W raporcie napisano między innymi, że wejścia do podziemi znane są niektórym zbieraczom złomu, ale z oczywistych powodów nie są oni skłonni ich zdradzać. Badania skupiono na terenie przyległym do Klubu Oficerskiego. Otrzymane wyniki wskazywały na duże prawdopodobieństwo występowania budowli podziemnych, ale nie były one jednoznaczne – bo podobne anomalie mogą być wywoływane budową geologiczną gruntu.
W lipcu na badanym terenie stanęły koparki, sprowadzone przez specjalistów z Wojskowej Akademii Technicznej nadzorowane przez płk Andrzeja Spychałę. Mimo wyrycia wykopu o bokach dziesięciometrowych i głębokości ośmiu metrów nie natrafiono na nic interesującego (choć niektórzy świadkowie tych działań zwracali uwagę na… but wojskowy, jaki miał wyłonić się na głębokości siedmiu metrów). Warto też chyba zwrócić uwagę na relację, jaka ukazała się 15 czerwca 1996 r. w lokalnej prasie – Tadeusz Zieliński z firmy Chemstal opowiadał bowiem dziennikarzowi: „Kiedy remontowaliśmy budynek, strop znienacka się zawalił i okazało się, że mamy ni to piwnicę, ni to sztolnię. W środku znaleźliśmy też dwa wagoniki. Dalej przejścia żadnego nie było, więc ponownie zabetonowaliśmy znalezisko”.
Mapka wykonana przez radiestetę – Głos Koszaliński z
15-16.06.1996 r.
Fragment dokumentacji badań geoelektrycznych z czerwca 1996
r.
Dom Oficera na przedwojennej widokówce