Poszukujemy - Odkrywamy

Poszukujemy - Odkrywamy

wtorek, 8 czerwca 2021

Łąki – podziemna fabryka?

 W latach 1946 – 1947 Państwowa Inspekcja Gospodarki Materiałowej we Wrocławiu prowadziła intensywne badania terenu Dolnego Śląska poszukując tak zwanych „remanentów” poniemieckich, czyli wszystkiego, co mogło przydać się przy odbudowie zniszczonej wojną gospodarki. Do inspekcji napływały ogromne ilości informacji, jednak w większości opatrzone komentarzami typu: „podobno”, „mówi się”, „słyszano”.

Inżynier Puchajda, kierownik ówczesnej szkoły szybowcowej w Grunowie pod Jelenią Górą otrzymał informacje, że po prawej stronie Nysy Łużyckiej, naprzeciwko położonej na drugim brzegu Żytawy (Zittau), w miejscowości Łąki (Klein Schonau) znajdują się podziemia, do których prowadzi wjazd kolejowy zatarasowany zwaliskami gruzu. Głównym informatorem miał być dawny pracownik fabryki zatrudniony przy transportach konnych.


Twierdził on, że obiekt jest częścią naziemnej fabryki lotniczej. Podziemia znajdują się na wyniesionym terenie przylegającym bezpośrednio do fabryki. Poza dwoma widocznymi włazami wskazał on dalsze dwa, także zniszczone. Podziemia mają składać się z czterech korytarzy, zawalonych na długości około czterech metrów od wejść; korytarze mają mieć rozmiar 2x2 m, wszystkie posiadały tory kolejki, wyciąg linowy przy włazie i oświetlenie. Z jednego z zasypanych wejść podczas inspekcji zauważono ciągnące się na zewnątrz torowisko.

Korytarze miały mieć długość 120 m z odgałęzieniami w prawo i lewo. Informator podejrzewał, że miały to być składy podziemne, lub schrony przeciwlotnicze, a gdy po przejściu frontu powrócił na ten teren zastał wejścia już zniszczone.

16 kwietna 1947 r. odbył się wyjazd służbowy inspektorów na interesujący teren. Doniesienie okazało się prawdą - rzeczywiście obok budynków zakładu znajdowało się wzniesienie, na którym widoczne były dwa włazy. Pierwszy, o szerokości ok. dwóch metrów, wzmocniony prymitywnym belkowaniem był częściowo zawalony, widoczne jednak były fragmenty torowiska dla wózków, resztki kabli i dźwig linowy. Podobny dźwig linowy był zainstalowany przy drugim włazie, także zawalonym.


Postanowiono zająć się sprawą zatrudniając Przedsiębiorstwo Specjalne Roboty Górnicze z Wałbrzycha. W maju 1947 r. specjalista z tej firmy przeprowadził wizję lokalną, wskazując, że prawdopodobnie podziemia są zalane, na co wskazuje wysoki poziom wód gruntowych w tamtym miejscu. Tym niemniej prace zlecono do wykonania.

W zachowanych dokumentach nie ma jednak ani słowa o ich wynikach.