Poszukujemy - Odkrywamy

Poszukujemy - Odkrywamy

czwartek, 5 czerwca 2025

Na początek...

Blog  Exploratora będzie raczej nietypowy.
Co jakiś czas pojawią się bowiem na nim informacje, które trafiły do redakcyjnego archiwum, ale z różnych przyczyn nasze zespoły badawcze już raczej nimi nie będą się zajmować.

Eksploracją zajmujemy się bowiem od wielu już lat, za nami setki przeróżnych przygód, spotkań i wyjazdów w teren i teraz, jak określił to obrazowo jeden z kolegów, jeżeli za tematem nie przemawiają sensowne dokumenty, to naszych szanownych czterech liter do samochodu, w celu weryfikacji, pakować już raczej nie będziemy.

Poza tym swego czasu Marek Dudziak, założyciel magazynu „Odkrywca”, zwrócił nam uwagę, że jest chyba lepiej kiedy temat „żyje” niż kiedy dogorywa na dnie archiwalnej szuflady…



I jeszcze kilka uwag: 
  • z oczywistych przyczyn musimy utajniać (RODO) nazwiska informatorów,
  • nie interesują nas opinie, czy ktoś uważa zdobyte przez nas informacje za prawdziwe czy nie,
  • jeżeli ktoś chce dołączyć do zabawy prosimy o kontakt mailowy: explorer@ant.biz.pl; podeślemy temat do opracowania (oczywiście inny niż te z bloga), a później zaprosimy do naszej piaskownicy.

środa, 4 czerwca 2025

Kwatery Hitlera (nieustająco…)

 Na temat obiektów, które podczas II wojny światowej służyły jako centra zarządzania i dowodzenia III Rzeszy wydano już sporo książek i napisano wiele artykułów. Tym niemniej z przepastnych otchłani archiwów co jakiś czas wypływają nieznane wcześniej dokumenty, które mogą być podstawą do kolejnych analiz i rozważań w tym zakresie.

Jak się okazało także w archiwum Exploratora można natknąć się na zapomniane nieco artefakty – do ciekawszych należy niewątpliwie korespondencja z Alfonsem Schulzem, który kilka lat przepracował jako łącznościowiec w kwaterach Hitlera. Wspomina on o systemach łączności ukrytych pod kryptonimami „Siegfried”, „Brunhilde” i „Zeppelin”, natomiast nie był mu znany system o kryptonimie „Rüdiger”, który miał znajdować się w okolicach Wałbrzycha. 

Do korespondencji załączył zrobione osobiście szkice sytuacyjne Wolfschanze.


Zwrócił także uwagę, że na planach schronu Hitlera w Gierłoży, w jego sypialni znajduje się oznaczenie „W” czyli wyjście awaryjne. Niestety nie miał pojęcia, dokąd mogłoby prowadzić.

Zauważył, że budowy kwater były zawsze zalegendowane – przykładowo Wolfschanze budowano jako zakłady AskaniaWerke, bunkry w Konewce - jako Anlage Mitte, w Strzyżowie- jako Askania Süd. Kwaterę w Ohdruf (także w zamku) wykonywano w ramach kompleksu podziemnych fabryk - stąd rodzi się pytanie - jak była legendowana kwatera budowana w Książu?

Może to być przyczynkiem do szerszej dyskusji, na przykład po przeczytaniu książki Marka Dudziaka i Waldemara Łyczaka „Przedsięwzięcie Riese w Górach Sowich”.



piątek, 30 maja 2025

Ukrycie przy granicy

 Jeden z listów odnalezionych w polskich archiwach:

„Drogi Józiu, chcę ci napisać i podać tobie plan gdzie to wszystko się znajduje co Stefan Fircyk i Gustek u mnie razem zostawili – ja to wszystko zakopałem i dobrze zabezpieczyłem gdy miałem wyjeżdżać do Niemiec. Więc jak będziesz to mógł odkopać i jak się jeden z nich zgłosi, to oddasz to jemu (…). Ja ci podam cały plan w liście według tego planu ty się musisz zastosować, tylko musisz się wystrzegać, żeby cię nikt nie widział, najlepiej to zrobić wieczorem (…). Tam są rzeczy ważne a za takie rzeczy to czeka was wiesz – co. Tam to jest gdzie zaznaczyłem czerwonym ołówkiem w Szkaradkowej Drodze.”

W liście podany był także kryptonim „Olek 1911” i hasło: „Karczma”.


List został dostarczony do służb przez tajnego współpracownika o kryptonimie Brzoza  – nadawcą był Aleksander Palczyński mieszkający wówczas w Hildesheim. Sprawa została przekazana do sprawdzenia operacyjnego – chodziło o okolice miejscowości Łąka w powiecie Nyskim, tuż przy granicy z Czechami. Powierzchowne badania terenowe nie przyniosły żadnych efektów. Służby ustaliły jedynie, że Palczyński stanął przed sądem w Hildesheim – w pierwszych latach powojennych wstąpił do polskiej Milicji i w trakcie służby zastrzelił siedemnastoletniego Guntera Scholza z Nysy i trzydziestojednoletniego Alfonsa Fischera z Tanenberga koło Nysy. Z braku przekonywujących dowodów i przedawnienia proces został jednak zamknięty a Palczyński nie poniósł żadnej odpowiedzialności. 


Ukrycia jak dotąd nie odnaleziono...

wtorek, 19 listopada 2024

Sztolnia Brodno

Lata siedemdziesiąte dwudziestego wieku to był czas kiedy polskie służby specjalne poszukiwały jeszcze resztek tzw. „poniemieckich remanentów”, czyli dóbr kultury i dóbr materialnych, które mogły jeszcze zostać nieodnalezione.

Jednym z miejsc, które badano, na podstawie widocznie jakichś wiarygodnych informacji,  była sztolnia Brodno w Kamiennej Górze.

„Wlot do sztolni znajduje się w kamieniołomie w postaci objazdu kołowego, z którego wewnątrz zamurowane jest wejście. Objazd kołowy służył do  transportu samochodami odstawy urobku jak również po wybiciu sztolni dostawy i odstawy w tajemnicy przed opinią publiczną. W połowie sztolni znajduje się komin wentylacyjny w postaci łamanego szybika wysokości około 14 m.



Drugi wylot sztolni zamaskowany jest piwnicą zagospodarowaną przez Ob. (Obywatela – przyp. Red).

Koniec piwnicy jest naturalnym korkiem, albo w ogóle nie ma korka co daje możliwość wjazdu do sztolni samochodami. Biorąc pod uwagę ten fakt sztolnia może posiadać boczne komory i stanowić typową skrytkę do różnych rzeczy nie wykluczając sprzętu wojskowego. Jak również mogła być taśmą produkcyjną jakiejś broni lub amunicji, w oparciu o przemysł zbrojeniowy w mieście lub ewakuowany.

Pod koniec wojny na zachód od sztolni w odległości trzech km. znajdowało się lotnisko.

Droga ze sztolni do lotniska została specjalnie przebudowana. Należy zaznaczyć, że tuż przy wylocie sztolni przechodzi tor kolejowy, który również przechodzi koło wylotu sztolni spod Góry Kościelnej” (…).

„Otwierając sztolnię należy zarekwirować piwnicę i tylko od tej strony bardzo sprytnie zamaskowanej należy się do sztolni dostać. Od strony kamieniołomu Niemcy wznieśli obiekty naziemne żelbetonowe w celu odwrócenia uwagi co do charakteru obiektu” (…).


„W sztolni znajdowało się naturalne źródło wody. Jeśli Niemcy w tej sztucznej budowli, którą wykonali w kamieniołomie zamaskowali odpływ wody to sztolnia będzie wypełniona CO2 niesione przez naturalne źródło. Wypełnienie sztolni przez CO2 dawało by gwarancję niewielkiej korozji rzeczy metalowych, jeśli takie były tam składowane”.

Dokument sporządzono jedynie w trzech egzemplarzach.


Sztolnia była oczywiście badana także współcześnie. Szczegóły na stronie: https://kamiennagora.pl/eksploratorzy-skanuja-sztolnie-brodno/

Zdjęcie współczesne pochodzi z tej właśnie strony.

piątek, 30 sierpnia 2024

Ahnenerbe – szkielety ludzkie do badań

Przepastne archiwa Exploratora zawierają wiele dokumentów, odnalezionych w przeróżnych miejscach, które poruszają niekiedy bardzo nietypowe tematy związane z historią II wojny światowej.

Wśród nich niewątpliwie wyróżnia się korespondencja związana z pozyskiwanie „dla celów badawczych” szkieletów ludzkich. I bynajmniej nie chodziło tu o ekshumację szczątków z cmentarzy czy miejsc pochówków!

Pod koniec 1942 r. na polecenie Heinricha Himmlera dyrektor wydziału anatomii na uniwersytecie strasburskim, SS-Haupsturmführer prof. dr Hirt, który był jednocześnie szefem instytutu badań naukowych Ahnenerbe, miał utworzyć dla celów badawczych zbiór ludzkich szkieletów.



Przy tym szczególny nacisk położono na zbiory czaszek, jak to określono - żydowsko – bolszewickich komisarzy, bowiem, jak dotąd, uczelnia ta miała do dyspozycji jedynie nieliczne czaszki żydowskie, których przebadanie nie dawało jednoznacznych naukowych efektów.

Szansą na powiększenie zbiorów miały być działania zbrojne na wschodzie Europy. W praktyce miało to polegać na tym, by Wehrmacht przekazywał schwytanych komisarzy Policji Polowej (Feldpozei), ta zaś miała natychmiast zameldować do instytutu o miejscu pobytu jeńców i podtrzymywać ich w przy życiu aż do pojawienia się specjalnego pełnomocnika. Taki upoważniony do specjalistycznych prac na rzecz Ahnenerbe młody lekarz lub student medycyny miał wykonać fotografie i pomiary antropologiczne tego człowieka, zebrać dane dotyczące jego pochodzenia i dane osobowe a później spowodować jego śmierć w taki sposób, by głowa nie została uszkodzona. Zaraz po tym miała ona zostać oddzielona od ciała i odesłana do Stuttgartu w płynie konserwującym w przeznaczonym do tego celu pojemniku metalowym.



Niewiele wiadomo o tym, jak w praktyce funkcjonowały te wytyczne, zwłaszcza na froncie, bowiem z czasem rozszerzono je na obozy koncentracyjne. Udało się odnaleźć jedynie nieliczne ślady tego zbrodniczego procederu, w tym jeden z dokumentów związanych z KL Auschwitz.

W połowie 1943 r. władze Ahnenerbe zostały poinformowane, że współpracownik instytutu – SS Haupsturmführer dr Bruno Beger zakończył właśnie działalność w KL Auschwitz.



Tym niemniej przygotował on dla potrzeb instytutu 115 osób, w tym 79 Żydów, dwóch Polaków, cztery osoby pochodzenia azjatyckiego i 30 Żydówek. Zostali oni umieszczeni w budynku szpitalnym na terenie obozu i poddani kwarantannie. W piśmie sugerowane jest szybkie przeniesienie tych ludzi do obozu Netzweiler z powodu zagrożenia wybuchem epidemii w KL Auschwitz. By nie dopuścić do ewentualnego przeniesienia zarazy proszono by z Netzweiler zostały dosłane czyste ubrania więzienne…



Dalsze losy wyselekcjonowanych więźniów nie są znane, podobnie jak powojenne losy makabrycznych „zbiorów” Ahnenerbe.

  Zdjęcia:Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu, Wikipedia